Witajcie,

Po dłuższej przerwie, dziś poruszę temat często bagatelizowany przez trenerów. Mianowicie szeroko rozumiany trening mentalny u młodego zawodnika. Ostatnio odbyłem rozmowę z Karoliną Jenczylik – zaprzyjaźnioną psycholog sportu, która pracowała m.in. w Legii Warszawa, a dziś współpracuje ze sportowcami wielu dyscyplin, od piłki nożnej, przez koszykówkę, po lekkoatletów. Jednym z moich pytań było: „Od kiedy można wprowadzać trening mentalny dziecku?”, wiecie jaka była odpowiedź?

„Ja to bym już robiła jak tylko zacznie oddychać”.

Oczywiście jest to przejaskrawione, ale niech da nam obraz na to jak istotną kwestią jest mentalność dzieci. Moim zdaniem to kluczowe w kontekście ich przyszłości. Dziecko potrafi marzyć odważniej, niż starsi. Pytanie, kto łatwiej wejdzie na szczyt? Kto będzie trenował ciężej? Osoba potrafiąca marzyć, czy ta żyjąca z treningu na trening?

Ogromna w tym rola treningu mentalnego trenerów, a także rodziców, aby pobudzać i pielęgnować marzenia swoich dzieci. Nie pozwólcie, aby te marzenia umarły. Nasuwa mi się teraz taka jedna myśl, żeby zapalać sam musisz płonąć. To fakt.

 

W Polsce trening mentalny raczkuje i nie ma co się oszukiwać, że do „zachodu” dużo jeszcze nam brakuje. Nawet w niektórych drużynach seniorskich uważa się to za mało istotną rzecz, aczkolwiek trzeba zauważyć,  że z sezonu na sezon zaczyna to iść coraz odważniej w dobrą stronę.

W tym wpisie w dużej części będę posługiwał się własnymi doświadczeniami i obserwacjami, które zdobyłem dzięki pracy z własną drużyną (roczniki 2007/2008 + kilka osób 2009 + młodsi – sporadyczny kontakt).

Tak jak wyżej wspomniałem weźmiemy pod lupę rozwój świadomości młodego zawodnika.

Kilka słów wyjaśnienia do młodych osób, które czytają ten wpis. Co to w ogóle jest  świadomość?

Świadomość to fundament do pracy i szybkiego rozwoju. Fundament, który pozwoli przyswajać w szybkim tempie wszystko co chce przekazać Ci trener. Najprościej mówiąc jest to pobudzenie w Tobie profesjonalizmu, dyscypliny i marzeń, czyli że wiesz po co wykonujesz daną czynność, a nie jest ona robiona na zasadzie, „bo tak trzeba”, (ale nie do końca wiadomo po co). Czy można o tym mówić w kontekście kogoś kto ma 10 lat? Uważam, że można, a nawet trzeba.

Psychologia sportu interesuje mnie od dawna. W Polsce jest jeszcze w słabym stopniu odkryta, aczkolwiek w ostatnim czasie zacząłem poznawać jej prawdziwą moc.

W swojej pracy wykorzystywałem ją w ukryty sposób. Za pomocą coachingu, czyli mówienia i tłumaczenia, że jak zawodnik coś robi, to robi to po coś, a nie bo trener tak powiedział i tak ma być. Każde ćwiczenie i detal miał logiczne dla zawodnika wytłumaczenie, żeby wiedział po co to robi, oraz co przez to zyska. Efekty przyszły zadziwiająco szybko, bo coraz więcej dzieciaków, zaczęło się przykładać do nawet najprostszych ćwiczeń. Gdy przyszły razem z tym efekty w postaci stylu gry, rozwoju, samozadowolenia i wyników, nie musiałem robić nic więcej, bo zasiane ziarno szybko zaczęło rosnąć.

Jestem młodym trenerem, dlatego bardzo dużo rzeczy, które wprowadzam to eksperymenty. Póki co wszystko się udawało. Niedawno przeszliśmy do kolejnego etapu i robiliśmy sobie co kilka treningów krótkie sesje 20 minutowych treningów mentalnych w szatni. Powiecie niemożliwe, że słuchali. A ja powiem, że nie tylko słuchali, ale też wykonali i wprowadzili w życie.

Po całej rundzie rozmawiałem z wyżej wspomnianą psycholog sportu Karoliną i zapytałem, czy to co robię jest dobre? Stwierdziła, że tak to powinno wyglądać, ale teraz już nie można tego dokładać tylko trzeba iść obok nich i obserwować wszystkie procesy podczas ich dojrzewania.

Na dzień dzisiejszy mam zawodników marzących i pracujących na te marzenia, bo stworzyłem zawodników świadomych. Teraz nie ważne co w ich życiu się stanie, to wiedzą co robić i w jakim stylu pracować, aby dać sobie możliwość bycia na szczycie.

Ciekawi mnie gdzie będą za 10 lat, i czy ta metoda może być jakimś wskaźnikiem do zmian w podejściu trenerów w Polsce. Uważam, że jeśli zasiejemy dobrze ziarno świadomości u 8-10 latka i będziemy dobrze obserwować i reagować na procesy, które zachodzą rok po roku, to nie będziemy musieli się martwić o to, że jakiś junior woli imprezę niż trening, albo nie pojedzie na mecz, bo musi iść na 18 urodziny znajomego. Problemy często spotykane, szczególnie w mniejszych klubach, gdzie tylko wąska grupa ludzi potrafi postawić piłkę na pierwszym miejscu. Znów nasuwa się pytanie, jak mamy osiągać wybitność jeśli nie podchodzimy profesjonalnie do tego co robimy? Piłkarz to nie tylko mecze, ale przede wszystkim godziny treningów (nie tylko piłki nożnej).

Z tym Was na razie zostawię, mam nadzieję, że dałem do myślenia, bo taki był cel tego postu. Pamiętajcie, że sukces w ogromnej mierze uwarunkowany jest od naszej głowy i sposobu myślenia.

Pozdrawiam i życzę wszystkiego co najlepsze w 2018 roku.

Jeżeli chcesz wiedzeć więcej na temat treningu mentalnego w piłce nożnej to z pewnością zainteresują cię artykuły: dryżyna jako zbiór indywidualności i prawa Yerkesa – Dodsona

Autor tekstu:
Miłosz Twardowski